O mnie

Szklane oko obiektywu wpatruje się we mnie uważnie. Wiem, że za chwilę ktoś wciśnie spust migawki, która otworzy się na ułamek sekundy, by wpuścić światło, które utrwali rzeczywistość. To nie moment przed lustrem, kiedy spoglądając w szklaną toń możesz uczynić gest ręką, by poprawić włosy, wysunąć czubek języka, aby zwilżyć wargi. W mgnieniu oka na wszystko jest już za późno. Czuję się jak aktor podczas premiery, który zapomniał tekstu i nie wie, gdzie podziać wzrok, gdzie znaleźć wybawienie. Nie wiem, co robię, tu na tym miejscu i w tym ułamku sekundy. Bezsilność (strach?) paraliżuje mnie, stoję bezradna i zagubiona. Klik. Koniec. Spóźnione gesty dłoni. Rzeczywistość, która już nie zmieni swojego oblicza, zaklęta w obrazie. Każdy ruch jest już teraz nie w porę. Mogę tylko obserwować efekty, znacząc je delikatnie palcem, jakbym chciała cofnąć czas. Jak przez szklaną szybę patrzę na życie, które nie jest już moim udziałem. Zaklęta na wieki, nie taka, jaka chciałabym być.

Dlatego zawsze jestem po tej drugiej stronie.