Pocztówka z Norwegii 2

Chyba nie będzie przesadą, jeśli powiem, że Norwegia to najpiękniejszy kraj jaki kiedykolwiek widziałam. Owszem, nie widziałam na żywo ich zbyt wiele - jednak to, co zobaczyłam tam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

To kraj, który kojarzy się raczej z wieczną zimą i nocą polarną. A tymczasem norweski klimat jest bardzo zbliżony do naszego. Odczuwa się go jednak nieco inaczej - temperatury zarówno zimą jak i wiosną były tylko nieco niższe od polskich (albo na tym samym poziomie), jednak chłód wydawał mi się bardziej dotkliwy. A kiedy w okolicach Asker wiosna rządziła niepodzielnie, a w okna mieszkania zaglądały jelenie, poszukujące zapewne pożywienia, wysoko w górach leżały grube warstwy śniegu. Problem odśnieżania dróg Norwegowie rozwiązali w dość prosty sposób - po obu stronach drogi, tuż przy poboczu stawiając wysokie pręty i kiedy śnieg zasypuje wszystko równą warstwą widać, w którym miejscu kończy się szosa  i do którego miejsca należy odśnieżyć (w górach, gdzie gruba warstwa śniegu leżała jeszcze pod koniec kwietnia pręty te miały wysokość ponad 2 metrów).

Zimą wszyscy jeździli na biegówkach, wiosną - na rowerach. Zdarzały się także sytuacje, kiedy poboczem drogi biegł ojciec... z małym dzieckiem w wózku. W Polsce od jakiegoś czasu bardzo dużo biegaczy i "dreptaczy" z kijkami do Nordic Walking, jednak to nic w porównaniu z uprawiającymi sport w Norwegii - a jest to drugi, zaraz po Islandii, najrzadziej zaludniony kraj w Europie. Na każdym kroku można spotkać biegacza, rowerzystę albo nawet osoby jeżdżące konno, często z psem na smyczy (!). Wszyscy oczywiście - od psa po jeźdźca - ubrani w żółte odblaskowe kamizelki, bo często zdarzało się, że droga ciągnęła się wzdłuż wysokich skał z jednej strony i stromego urwiska z drugiej, w związku z czym piesi mogli poruszać się wyłącznie poboczem, co dla nikogo nie stanowiło problemu i jakoś nie słyszałam o drastycznej liczbie wypadków z udziałem pieszych.

Czego w Norwegii, oprócz wielkiej liczby "sportowców" jest najwięcej? Psów, rond i tuneli. Mało który Norweg nie spaceruje z psem (albo nawet kilkoma). A nawet na najmniejszych wioskach, gdzie nie spotykało się żywego ducha musiało być rondo. A tam, gdzie było dużo skał - tunel. Oczywiście obydwie kwestie dało się połączyć, bo zdarzały się ronda - a jakże - w tunelach. Najkrótsze tunele miały długość ok. 100 metrów, najdłuższy jakim jechałam - ponad 7 km (i do tego znajdował się pod wodą!). Z tunelu w tunel wjeżdżało się na "narodówce", co bywało dość niebezpieczne - oślepiające słońce odbijało się od leżącego w górach śniegu, więc w tunelu kierowca na kilka chwil kompletnie nic nie widział (a potem zostawał znów oślepiony, kiedy z tunelu wyjeżdżał). Kiedy po kilkuset przejechanych kilometrach znów wjeżdżaliśmy do tunelu albo na rondo człowiek dostawał po prostu głupawki - nieustające deja vu.

Norwegia to kraj niewiarygodnie piękny i niewiarygodnie... drogi. Jak już wspominałam, Oslo to jedno z najdroższych miast świata. Nie licząc benzyny, której koszt był mniej więcej zbliżony (ok. 7-8 zł za litr), za mleko trzeba było zapłacić mniej więcej 10 zł, chleb ok. 12 zł, a za drinka w knajpie w stolicy - tyle ile za litr dobrej wódki (ok 60 zł!). Oczywiście zarobki są porównywalne do cen - kierownik produkcji w fabryce zarabia 36000 NOK, czyli jakieś 18 tys. zł miesięcznie. Wracając jednak z którejś wyprawy do domu już w polskim autobusie poznałam starszego Norwega, który przyznał się, że jeździ raz na jakiś czas do Polski do dentysty, bo bardziej opłaca mu się przylecieć tutaj niż leczyć się w swoim kraju. A bilety tanich linii lotniczych można kupić już za... 4 zł w jedną stronę (zazwyczaj koszt przelotu w dwie strony zamykał się w  cenie 80-100 zł). Tylko nieliczne sklepy były otwarte w niedzielę. Wszelkie galerie handlowe, restauracje, a nawet osiedlowe dyskonty - wszystko otwarte tylko od poniedziałku do soboty (i gospodarka się od tego jakoś nie wali...).

W Polsce z zamożnością kojarzą się okazałe domy i jak najlepsze samochody stojące pod garażem, żeby każdy przechodzący obok mógł je zobaczyć. W Norwegii nawet w ośrodkach narciarskich stały małe, drewniane domki kryte trawą. Zazwyczaj parterowe, jednak zdarzały się piętrowe hotele, wyraźnie nowoczesne, również z trawiastym dachem. W Polsce domy kryte strzechą to zazwyczaj zajazdy czy restauracje stylizowane elementami minionej epoki, w Norwegii stanowiły naturalny element górskiego krajobrazu. (W Polsce nawet działkowe altany są bardziej okazałe niż norweskie domy...). Wbrew pozorom  także drogi (nie licząc autostrad) nie są - jak na warunki finansowe - perfekcyjne. Owszem, są w stanie lepszym niż polskie, jednak w wielu miejscach są połatane, dziurawe, a w najmniej spodziewanym miejscu można trafić na próg zwalniający - i to taki, że niski samochód łatwo zgubiłby na nim podwozie! (Ale skoro to Norwegia można liczyć na zdemontowanie progu...).

Sami mieszkańcy Norwegii wydali mi się wyjątkowo mili. Z początku dziwiłam się, dlaczego obcy ludzie się do mnie uśmiechają albo machają... Normalne było, że zupełnie obcy sobie ludzie witali się przechodząc obok siebie. Poza tym wbrew pozorom bardzo rzucałam się w oczy. Nie wiem, na czym polegała różnica, ale na pierwszy rzut oka można było rozróżnić Polki - Norweżki zazwyczaj ubrane były na sportowo, zimą w narciarskie kombinezony, latem w dresy lub stroje do biegania czy jazdy na rowerze. Ja, nawet w zwykłej kurtce i zimowych butach wyglądałam na ich tle dość elegancko...

Co więcej mogę dodać? Jest to kraj, który warto odwiedzić, bez względu na cenę. Nie jest to kraj stricte turystyczny, choć stara się przyciągnąć turystów: ze stroną Visit Norway można w łatwy sposób zaplanować sobie wakacje - jednak nie da się ukryć, że trzeba włożyć nieco wysiłku (i pieniędzy), by odwiedzić ten piękny kraj (albo tak jak ja mieć niewiarygodne szczęście). 

Zdjęcia z wyprawy drugiej (na Verdens Ende - czyli Koniec Świata) oraz trzeciej - wokół parku narodowego Hardangervidda, częściowo europejską trasą E134. Mapa na samym końcu przedstawia orientacyjną trasę ostatniej wyprawy (ok. 700 km).

W marzeniach na przyszłość: droga atlantycka i zorza polarna. Kto wie, może kiedyś się uda...

































A na deser szanowna autorka, odmrażająca sobie tyłek w Halne Fjellstove (1140 m n.p.m.).

5 komentarzy:

  1. Myślałam, że Norwegia jest jakaś taka ponura:P i nawet nie wiem skąd taka myśl uroiła się w mojej głowie. Tymczasem dzięki tym sfotografowanym snom, przekonałam się o cudowności tej krainy. Niektóre pejzaże wyglądają jak ze snu. Cudowne zdjęcia, bardzo podobają mi się te kadry, pomimo tego, że nie znam się na fotografii.;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, Norwegia kojarzy się zazwyczaj z wieczną zimą i nocą polarną ;) A na południu klimat jest bardzo podobny i nawet wiosna przyszła tam szybciej niż u nas. Zdjęcia "zaśnieżone" były robione wysoko w górach i zdaje się, że nawet w Tatrach spadł ostatnio śnieg (w maju!). Norwegowie bardzo dużą wagę przywiązują do przyrody i starają się jak najmniej w nią ingerować, więc jest to kraj bardziej "dziki" niż ponury :)

      Usuń
  2. Ponury wygląd Skandynawii jako takiej, zawdzięczamy kryminałom gdzie Szwecja, Norwegia i inne jawią się jako kraj gwałcicieli, morderców, różnorakiego rodzaju dewiantów i przede wszystkim zakompleksionych, zapijaczonych komisarzy policji i prywatnych detektywów. To jest nieco smutne, bo przekłamują trochę zarówno atmosferę tych państw, jak i samych ludzi, którzy wcale nie są zimni, patrzący krzywo czy nieprzychylnie na innych. Norwegia, Szwecja, Finlandia to państwa które mają piękne krajobrazy, niezwykły klimat, świetną muzykę i oryginalną, ciekawą kuchnię. Są po prostu zbyt często pokazywane w krzywym zwierciadle, trochę na podobnej zasadzie jak u nas jest z martyrologią i mantrą romantyzmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stereotypy istnieją i istnieć będą - nie powiem, jakie zdanie o Polakach mają Norwegowie. Polacy tam mieszkający często potwierdzają stereotypy dotyczące naszego narodu. Poznałam mnóstwo Polaków, często pracowitych i inteligentnych ludzi, którzy wyjechali tam, żeby zarobić trochę pieniędzy. Jest jednak dużo takich, którzy siedzą na zasiłku i całymi dniami piją. Podobnie działa to w drugą stronę, jeśli ukazuje się Skandynawów wyłącznie jako "dzikich wikingów", a same kraje jako mroźną i pogrążoną w nocy polarnej północ, to człowiek przeżywa szok, kiedy okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Stereotypy mają tylko jedną zaletę - obalanie ich jest bardzo pouczające :)

      Usuń
  3. W rzeczy samej. Nic dodać i nić ująć :)

    OdpowiedzUsuń

Aby skomentować wybierz opcję Nazwa/Adres URL wpisując swoją nazwę i/lub adres strony, albo pozostaw komentarz Anonimowy. Dziękuję!